„Sto czterdzieści lat kolei, to tyle lat rozwoju naszego miasta. Bez kolei, bez funkcjonowania warsztatów kolejowych, miasto wyglądałoby zupełnie inaczej. Kolej i zakłady kolejowe dały miastu szansę rozwoju. I tę szansę sądeczanie świetnie wykorzystali. Kolej odcisnęła też swoje piętno na sferze kulturalnej, edukacyjnej, wpłynęła na rozwój infrastruktury. Dała miejsca pracy. Nowy Sącz koleją stał i mam nadzieję, dzięki planowanym inwestycjom, dalej stał będzie” – fragment wypowiedzi Ryszarda Nowaka, prezydenta Nowego Sącza, w trakcie konferencji z okazji 140-lecie kolei w Nowym Sączu.
     Konferencja, którą uczczono tę podniosłą 140. rocznicę powstania linii kolejowej Tarnów-Leluchów odbyła się 15 października br. w nowosądeckim Ratuszu. Jej organizatorem było: Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji RP, Oddział w Krakowie, Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział w Nowym Sączu oraz Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu i Nowosądeckie Stowarzyszenie Miłośników Kolei. Z wystąpień wielu prelegentów przyciągnęło uwagę wystąpienie Zbigniewa Konieczka, prezesa nowosądeckiego „Newagu”, który zaprosił wszystkich sądeczan na uroczyste przekazanie, na Dworcu PKP w Nowym Sączu, 28 listopada o godzinie 11.00, sześciu pociągów (Impulsów), wyprodukowanych w Nowym Sączu. Będą one woziły pasażerów pomiędzy Krynicą, a Krakowem. Impulsy ma odprawić do Krakowa JE arcybiskup Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Bardzo interesująca była również wypowiedź Piotra Majerczaka, który reprezentował PKP PLK S.A. i przedstawił stan zaawansowania przygotowań do budowy linii kolejowej Podłęże - Piekiełko. Wzbudził wśród uczestników konferencji nadzieję, że czekająca na realizację inwestycja, już ponad 130 lat, obecnie ma największe szanse na powodzenie, w trakcie najbliższego dziesięciolecia.
      Przy tak wyjątkowej okazji warto przypomnieć początki powstania linii kolejowej z Tarnowa do Leluchowa. Budowa tej linii, jak również linii podkarpackiej (transwersalnej) Stróże-Zagórz i Nowy Sącz-Żywiec podyktowana była potrzebami handlu i gospodarki Cesarstwa Austro-Węgierskiego, ale przede wszystkim zadecydowały jednak względy strategiczno-wojskowe na wypadek wojny z Rosją. Zamiar budowy kolei łączącej Galicję z Węgrami został wyrażony w ogólnym planie budowy austriackiej sieci kolejowej, zatwierdzonym 10 listopada 1854 roku. Konkurencja miast galicyjskich zaowocowała jednak powstaniem kilku projektów budowy tej linii.
      Pierwszy krok w staraniach o budowę tej linii podjęli radni Nowego Sącza, na posiedzeniu 13 lutego 1868 r., opracowali petycję, pod którą zaczęto zbierać podpisy znamienitszych obywateli, by kolej żelazna z Galicji na Węgry prowadzona była przez Nowy Sącz. Na posiedzeniu Rady Miejskiej 8 marca 1869, postanowiono wysłać do Wiednia delegację wspólną z Tarnowem, w celu wyjednania korzystnej decyzji dla obu miast. Zamierzano też pozyskać wpływowe osobistości, wśród których wymieniano doktora Franciszka Smolka i profesora Juliana Dunajewskiego, posłów na Sejm Krajowy oraz do parlamentu wiedeńskiego. Wstępną decyzję o wyborze korzystnego dla Nowego Sącza projektu podjęto we Wiedniu 8 maja 1870 r.
     Szokiem dla mieszkańców Nowego Sącza była wiadomość z dziennika krakowskiego „Czas” z dnia 6 czerwca 1872 r., że linia kolejowa ma być prowadzona z Leluchowa na Grybów i do Tarnowa z pominięciem Nowego Sącza. W tym samym dniu na posiedzeniu Rady zadecydowano by zatelegrafować do honorowych obywateli miasta: doktora Smolka i profesora Dunajewskiego „... iżby dali wyjaśnienie jak sprawa o kolej względem tutejszego miasta stoi, a w razie gdyby ta sprawa postawiona była w Radzie Państwa na porządku dziennym, iżby oni sprawę na korzyść miasta popierali. Projekt taki gdyby został przyjęty i uchwalony w Radzie Państwa wpłynąć by miał bardzo niekorzystnie pod względem handlu i przemysłu na tutejsze miasto, które zamiast wzrastać – upaść by musiało.” Postanowiono również wybrać trzyosobową delegację i wysłać niezwłocznie do Wiednia „w celu dalszego gorliwego starania, aby projektowana kolej żelazna z Leluchowa przez Nowy Sącz prowadzona była do Tarnowa”. W skład delegacji wybrano ówczesnego burmistrza Jahanidesa, byłego posła na Sejm Krajowy Juliana Gutowskiego oraz radnego Józefa Bałabana. Każdemu z nich postanowiono wypłacić z kasy miejskiej po sto reńskich „na opędzenie” kosztów podróży. Delegacja z Wiednia przywiozła radosne wieści. Na posiedzeniu Rady Miejskiej 3 lipca 1872 r., radny Bałaban informował o wyniku starań w Radzie Państwa i o przyjęciu delegacji przez Ministra Handlu, który dał zapewnienie, „że kolej rzeczona na Nowy Sącz będzie prowadzona, i że w Nowym Sączu nie tylko jeden, ale może dwa dworce zbudowane będą”. O zapobiegliwości radnych świadczy również wystosowanie 22 stycznia 1873, do Najjaśniejszego Pana Cesarza Franciszka Józefa, prośby o przyśpieszenie budowy kolei żelaznej dla umożliwienia ludności ubogiej „sposobu zarobku”.
      Parlament austriacki 22 kwietnia 1873 r. podjął ostateczną decyzję o budowie linii kolejowej Tarnowsko-Leluchowskiej i już we wrześniu tego roku przystąpiono do robót budowlanych. Rozpoczęła firma „Koeller i Gregersen” od budowy tunelu w Żegiestowie jako przedsięwzięcia najtrudniejszego i najbardziej pracochłonnego. Większość mostów, przepustów i tunel w Kamionce Wielkiej budowali Włosi. Całą linię, długości ok. 150 kilometrów podzielono na 11 odcinków, tzw. „losów”, na których prace były wykonywane przez różnych przedsiębiorców zatrudniających miejscową ludność. Dworzec kolejowy pierwotnie został zlokalizowany na ówczesnych peryferiach miasta, u zbiegu ulicy Grodzkiej, Jagiellońskiej i Kunegundy. Radni wystąpili z wnioskiem o zmianę tej lokalizacji, uzasadniając swoje stanowisko bliskością miasta i utrudnieniem w przyszłości rozbudowy miasta. Ponownie zwrócono się o pomoc do profesora Dunajewskiego i za jego pośrednictwem wyjednano zmianę miejsca. Budowę dworca przesunięto o ok. 1000 metrów na południowy wschód. Miasto zobowiązało się równocześnie do poniesienia połowy kosztów budowy drogi od Grodzkiego do dworca kolei oraz kosztów jej utrzymania.

      Budowa tej linii kolejowej trwała trzy lata. Dla potrzeb budowy specjalnie zakupiono dwa parowozy wyprodukowane w Manchesterze w Anglii, które nazwano: „Góral” i „Bojan” (lub „Bojar”). Otwarcie kolei Tarnowsko-Leluchowskiej nastąpiło 18 sierpnia 1876 roku, w dniu czterdziestych szóstych Urodzin Najjaśniejszego Pana Cesarza Franciszka Józefa. Nowo wybudowana linia kolejowa została przez rząd austriacki przekazana do eksploatacji Towarzystwu Budowy Kolei Galicyjsko-Węgierskich za cenę poniesionych kosztów wynoszących 13.322.136 florenów austriackich. Na linii pracowało: 12 parowozów, 40 wagonów osobowych i 200 wagonów towarowych. Pociągi osobowe jeździły z szybkością 45 km/godz. a towarowe 25 km/godz. Parowozy były malowane w kolorze ciemno-zielonym z czerwonymi obramowaniami oraz miały oznaczenia cyfrowe i mosiężne tablice z nazwami dworców kolejowych tej linii. Wagony zaś malowano w jasne kolory. W klasie pierwszej kanapy pokrywano błękitnym lub czerwonym pluszem, a w klasie drugiej były obite ciemną skórą. Każdy wagon miał własne ogrzewanie piecami opalanymi węglem, oświetlenie lampami olejowymi. Wejścia do każdego przedziału były oddzielne z obu stron wagonu. Odprawa pociągu osobowego stanowiła swoisty ceremoniał. Po zawiadomieniu przez dyżurnego ruchu, że pociąg jest przygotowany do odjazdu, portier uderzał w dzwon stacyjny. Obchodził poczekalnie oraz inne pomieszczenia dworca i dzwonkiem ręcznym zawiadamiał o zbliżającym się odjeździe pociągu. Rytuał ten powtarzał się jeszcze dwukrotnie w odstępach pięciominutowych. Gdy nadchodziła chwila odjazdu, dyżurny ruchu podnosił rękę do góry, a konduktor głośno wołał: „Proszę wsiadać! Jazda gotowa!” i trąbką dawał sygnał maszyniście, który wtedy uruchamiał gwizdawkę parowozu i powoli ruszał w drogę w kłębach dymu i pary.

      Niedziela 16 października br., była drugim dniem obchodów „140. lat kolei w Nowym Sączu”, które stały się już zdecydowanie bardziej uduchowione. Rozpoczęły się od uroczystej Mszy św. odprawionej przez proboszcza o. Stanisława Jopka TJ, oczywiście, w „kościele kolejowym” pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie odbyło się uroczyste odsłonięcie i poświęcenie tablicy pamięci artysty malarza Edmunda Cieczkiewicza, którego obrazy można podziwiać w hallu w tymże pięknie odnowionym, nowosądeckim dworcu kolejowym.
Poświęcenie tablicy     W trakcie uroczystości Robert Ślusarek, dyrektor Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu podkreślił, że: „Cieczkiewicz był bardzo skromnym artystą. Zaczynał jako zwykły urzędnik kolejowy. Zmusiła go do pracy trudna sytuacja rodzinna”. Natomiast Leszek Zakrzewski, prezes nowosądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego zaskoczył zebranych: „Trzeba dopilnować aby, w końcu, poprawnie wymawiać nazwę nowosądeckiej ulicy: Cieczkiewicza, nie „Ciećkiewicza”. Skąd w ogóle wzięło się to drugie „ć” w nazwie jego ulicy?. Odsłonięcia tablicy dokonały pracownice Muzeum Okręgowego w Nowy Sączu przedstawiając sylwetkę i życiorys artysty. Przypomniały, że Edmund Cieczkiewicz na zlecenie dyrekcji lwowsko-wiedeńskiej w latach 1910-1911 namalował cykl obrazów przedstawiających pejzaże tatrzańskie i pienińskie. Ozdobiono nimi wnętrza dworców kolejowych w Nowym Sączu i Tarnowie. Z Sądecczyzną związany był od 1901 r., mieszkał w Wierchomli, Kamionce Wielkiej i Rytrze. Zmarł 31 stycznia 1958 r. w Rytrze.
     W tym dniu również niezwykłą radość sprawił sądeczanom obecnym w hallu dworcowym, koncert zespołu „Tomasz Wolak Rock Band” pt. „W kolejowych klimatach lat 60. i 70.” Ponadto w obu dniach rocznicowych obchodów można było zwiedzać: wystawę taboru na torach stacyjnych w Nowym Sączu, Izbę Tradycji Kolejarzy Węzła Nowosądeckiego, wystawę modeli taboru kolejowego, pokonkursową wystawę fotograficzną „Skarby Małopolski – „Dawna sądecka kolej, czyli po kolei od kolei”, a także czynną, stacyjną nastawnię dysponującą w Nowym Sączu.

Adam Śledź           
 

Fragment wystawy